Prepostevolution - projektant, muzyk czy niepoprawny twórca ?

Marcin Urzędowski (Prepostevolution) specjalnie dla naszej platformy mówi o swoich pasjach, doświadczeniach i inspiracjach. Projektant, muzyk pełen szalonych pomysłów.

Model: Viktoria Kowalska

Zdjęcie: Marcin Micuda 

Makijaż : Martini Matka

Stylizacja:  Prepostevolution 



Marcin Urzędowski - muzyk perkusyjny, a zarazem projektant. W branży od 2003 roku. Od roku właściciel i zarazem założyciel marki modowej PREPOSTEVOLUTION. 

Specjalizuje się w kostiumach post apokaliptycznych, teatralnych, filmowych. Moda alternatywna, odważne i nieszablonowe projekty.



QQ: Marcinie, obserwujemy Twoje poczynania od dnia, w którym założyłeś konto na portalu QQmodels. To był maj. Od tamtej pory wciąż dostrzegamy twoją niezwykłą aktywność, obserwujemy jak się rozwijasz, z kim współpracujesz przy swoich projektach. Niedawno na konwencie postapokaliptycznym Zakonki, pojawił się Twój autorski pokaz mody inspirowanej wizją końca świata. Nie dało się również nie zauważyć świetnie skręconego materiału przez telewizję TTV, w którym pokazujesz się światu, jako szalony konstruktor. Czy to jest Twoje 5 minut? Czy tak na co dzień wygląda życie Marcina Urzędowskiego, szalonego konstruktora, muzyka perkusyjnego, projektanta? Czym nas jeszcze zaskoczysz? 

M: Dziękuję. Staram się być aktywny, bo inaczej nie potrafię. Nie umiem nic nie robić. To prawda, że od maja mam wzmożoną aktywność, czyli od momentu w którym marce PREPOSTEVOLUTION, stuknął równy rok. Już nie raczkuję ucząc się wszystkiego od zera. Prace nabrały tempa. Charakteru. Ja pewności siebie. Jeszcze nie biegnę, ale już stawiam odważne i zdecydowane kroki, mam nadzieję, że w dobrym kierunku. Czy to jest moje 5 minut? Nie mnie to oceniać, ja po prostu robię swoje konsekwentnie i z przekonaniem, że to co robię ma sens, choć w tej marce, nie zawsze chodzi o spójność, sens, wyważone rozwiązania. Jest w niej miejsce na szaleństwo. Na spontaniczność.  Coraz częściej odnoszę wrażenie, że urodziłem się w niebanalnych czasach, w niebanalny sposób, ważąc zaledwie jeden kilogram i już od pierwszych dni byłem skazany na modę autorską. Pierwszy Haute Couture stworzyła dla mnie ciocia Teresa, w postaci ręcznie wydzierganego białego sweterka na trzy guziczki. Nie było wówczas w sklepach tak małych ubranek dla wcześniaków. Sami widzicie, że nasiąkałem atmosferą autorskiej mody od najwcześniejszych lat… ( śmiech ) 
Mam nadzieje, że życie to odpowiednio zweryfikuje i na starość odpowiem Wam, czy to był mój czas i czy odpowiednio to wykorzystałem? Póki co łączę muzykę z modą, pracę z pasją,  zaplatam to wszystko ze sobą niczym wiklinowy koszyk, a nabyte przez lata różnorodne umiejętności pozwalają mi to wszystko mądrze połączyć. 

QQ: Czy to prawda, że moda, w której obecnie się spełniasz, była reakcją na „nieudany” projekt muzyczny? A może kulisy powstania marki PREPOSTEVOLUTION  zna tylko Urzędowski i nikomu ich nie ujawni?  

M: Nie powiem, że projekt muzyczny był nie udany. Był na pewno nie w mojej estetyce. W Polsce mamy miliony wiernych fanów tego typu muzyki, ale cieszę się, że nie jestem już jej częścią. Dostałem angaż jako muzyk perkusyjny tuż po przeprowadzce do Warszawy, gdzie jeszcze nikogo nie znałem, gdzie wciąż czułem się obcy i oferta wydawała się być na ten czas ciekawym rozwiązaniem. Nie zabawiłem w tym lukrowanym, cukierkowym świecie na szczęście za długo, w odpowiedniej chwili dając nogi za pas, ale doświadczenie to było dla mnie jako muzyka cenne. Już wiem, że ta poetyka nie jest dla mnie. Wolę muzykę plemienną, rocka i cały ten skórzany i spocony anturaż, niż kolorowe garnitury i sceniczny makijaż, rodem przeniesiony z lalki Ken. Preferencje muzyczne mam zresztą znacznie szersze, bo fascynuje mnie wiele muzycznych gatunków oraz ich twórcze przekształcanie, więc mogę się spełniać muzycznie na naprawdę wielu płaszczyznach. A że chwilę później powstała marka PREPOSTEVOLUTION, z jej rdzawym, brudnym charakterem, to rzeczywiście mogła być organiczna reakcja na torciki i szampany z mrożonymi malinami.  

QQ: Zdradź proszę czym będzie Kolterion? Krążą pogłoski, że zaprojektowałeś już całą linię zimowej kolekcji płaszczy. Czy to będzie odzież użytkowa, czy znów uraczysz nas jakąś szaloną wizją? 

M: Kolterion, to nowo powstała marka, będąca połączeniem moich szalonych wizji, jakie realizuję w PREPOSTEVOLUTION z jakością tkanin i krawiectwa, jakie oferuje gliwicki producent odzieży taktycznej - firma  Kolltex. Beata Kołodziej - prezes marki, której jakość docenia już cały świat , zaprosiła mnie do współpracy przy projektowaniu odzieży użytkowej, ale z pewną nutą ekstrawagancji. Będziemy bazować na najwyższej jakości włoskich tkaninach, szyjąc produkt w niewielkich ilościach, unikatowy, dla wymagającej i odważnej klienteli. Pierwsza linia płaszczy zarówno damskich jak i męskich pojawi się w sprzedaży jeszcze tej jesieni. Na polskim rynku będzie to bez wątpienia nowość, zarówno w zaprojektowanych krojach jak i w materiałach jakich chcemy użyć. 

QQ: W licznych materiałach, które w ostatnim czasie pokazały się o Tobie w Internecie, można wyczytać, że bliska Ci jest idea improwizacji, że nie boisz się wyzwań, że wciąż lubisz zaskakiwać siebie i innych tym, co dzieje się tu i teraz. Czy tak tworzy swoje ubrania Marcin Urzędowski? Pozwalasz chwili wpłynąć na to co tworzysz, czy jednak planujesz z żelazną konsekwencją swoje projekty? 

M: Improwizuję od dziecka. Od czasów, gdy jedynym środkiem wyrazu był asfalt, kreda, patyk i guma do skakania. Mając do dyspozycji podwórko, na którym spędzałem większość czasu, a tak niewiele atrybutów, trzeba było wykazać się nie lada kreatywnością, by dobrze się bawić. Dziś dzieciaki nie będą miały pojęcia o czym mówię, ale starszy czytelnik doskonale wie, w jakich realiach dorastały dzieciaki lat 80’. To mnie zahartowało, dało tę niezwykłą moc fantazji. A tej nie wahałem się użyć dokonując rzeczy jak na dzisiejsze standardy niebywałych.  Gdyby rodzice byli odpowiedzialni za wszystkie moje dokonania podwórkowe zapewne nie skończyłoby się na kilku klapsach w dupę.  Jak to się ma do dzisiejszego projektowania? Odpowiedź jest banalna. Ja się nie boję. Bo nie wiem czego? Brak podręcznikowej wiedzy na temat szycia, czy projektowania pozwala mi przekraczać granice, o których istnieniu nie mam pojęcia. Oczywiście profesjonalni krojczy czy krawcowe  z którymi pracuję, pewne pomysły od razu wybijają mi z głowy, ale to ten brak zahamowań,  potężna fantazja, ten element podwórkowego kombinowania przekłada się dziś na to, że wychodzą projekty nieszablonowe, inne i taką właśnie będzie marka Kolterion. Identyczną sytuację mam w muzyce. Często jestem gościem różnych scen, czy festiwali, z bębnem na plecach przejeżdżam setki kilometrów miesięcznie i zauważam jedną swoistą cechę u wszystkich muzyków z akademickim wykształceniem. Boją się improwizować. Nie robią tego. Nie potrafią. Nie zostali przez system nauczeni jak radzić sobie, gdy nie masz nic, a poradzić sobie musisz. Mając profesjonalne instrumenty i nuty, mówiące ci co masz zagrać, masz strefę komfortu, z której nie musisz wychodzić. Ja nie miałem takiej nigdy. Musiałem walczyć o swoje, musiałem nauczyć się jak radzić sobie z przeciwnościami losu, nie mając grosza przy duszy, narzędzi czy wiedzy. To tworzy z ciebie wojownika. Uodparnia twój charakter. I tak zaszczepione improwizowanie odzywa się teraz we mnie odwagą sceniczną. Wspomnieliście na początku naszej rozmowy, o moim autorskim pokazie mody na konwencie postapokaliptycznym. W dniu pokazu, zorientowałem się, że nie przygotowałem żadnego nośnika z podkładem. Wyjście modelek  zaplanowane było na godzinę 18.15. O 18.00 znalazłem jakieś dwie, wielkie, stare, zardzewiałe beczki po ropie i kij od szczotki. Improwizowana muzyka na dwie metalowe beczki do postapokaliptycznego pokazu mody była idealnym rozwiązaniem. Bez stresu zagrałem co mi w duszy gra, nie bojąc się, że się nie uda, bo takie wyzwania stawiało przede mną życie wielokrotnie. Wyobrażasz sobie klasycznego muzyka, któremu wręczasz połamany kij od szczoty i mówisz: graj ! ? 

QQ: Więcej  spędzasz czasu z igłą czy pałką perkusyjną w ręku?

M: Z igłą. Mam to szczęście, że obsługuję bębny, z nurtu „hand drumming” , więc niewiele używam perkusyjnych pałeczek, choć mam je na stałe w swoim zestawie koncertowym. Tu także odzywa się szalony duch improwizacji,  gdzie używam pałek tam, gdzie zazwyczaj się ich nie używa. Ale znany jestem z tego, że anektuję przestrzeń do kreacji rytmu i wprowadzam najbardziej niekonwencjonalne przedmioty na scenę grając na nich porywające koncerty. I tu również szalony duch improwizacji idzie w parze z modą. „klinika śmiecia” czyli moja autorska technika wplatania śmieci w ciuchy, choć znana na świecie nie od dziś, także jest hołdem składanym duchowi wolności. Trashion, bo tak nazywa się ten trend, idealnie wkomponowuje się w ideę marki Prepostevolution, gdzie kostiumy powstają z odpadów, rzeczy wyrzuconych na śmietnik czy znalezionych gdzieś po kątach rupieci. Mam to szczęście patrzeć na przedmiot dwutorowo. Najpierw zadaję sobie pytanie, czy użyję go w muzyce, potem czy przyda mi się do kostiumów. Mam dwukrotnie większą szansę użycia znaleziska w procesie twórczym niż zwykły projektant ! ( śmiech ) 

QQ: Na dzień dzisiejszy, jesteś bardziej muzykiem czy projektantem ? Jak łączysz te dwie tak odmienne dziedziny sztuki? 

M: To trudne pytanie.  Zauważam w świecie muzycznym pewną degrengoladę, spadek jakości, powolne zatapianie dobrej muzyki, na rzecz muzyki nie dobrej, taniej, nastawionej na poklask gawiedzi. Czasy są coraz szybsze, młodzi ludzie coraz mniej poszukujący, chcą tu i teraz. I najlepiej czegoś, nad czym nie będą musieli myśleć, czegoś, co nie zatrzęsie ich podstawą egzystencji, nie zmusi do trudnych pytań. Wybierają głośniki smartfonów zamiast muzyki granej na żywo. Klik. Masz świat w zasięgu ręki. A odpowiednie algorytmy już podsuwają ci kolejne propozycje. Wypłyca się jakość, wypłyca się kontekst, ilość staje się ważniejsza od jakości. niejednokrotnie zauważam, że przegrywam z nie umiejącym grać młokosem, tylko dlatego, że na scenie obstawia się większą ilością bębnów. i ma szpanerskie ciuchy. To wystarcza by był wow. ja nagle staję się starym pierdzielem, niegodnym uwagi. Oczywiście niczym Don Kichot walczę z tym i staram się nie brać udziału w wyścigu o złote gacie, głośno to piętnując, ale to tylko sprawia, że coraz trudniej jest mi pozyskać kontrahentów. Staję się autsajderem. Na szczęście znam wciąż masę fantastycznych melomanów, muzyków i ludzi, którzy wspierają dobrą muzykę i mam nadzieję, że nie utoniemy w gąszczu bylejakości. Moda to trochę taka reakcja na to, z czym borykam się w muzyce. Jest moją odskocznią. Wentylem bezpieczeństwa. Zaworem, który mogę uruchomić, by nie wysadziło mi czaszki w kosmos. Czy zastąpi muzykę? Wątpię. Ale na pewno da oparcie. Choćby psychiczne, że mam coś jeszcze … 

QQ: Efekty choćby sesji zdjęciowych, które organizujesz, to wypadkowa wielu zaangażowanych osób. Z kim najlepiej Ci się pracuje?

M:  Z osobami podobnymi do mnie. Czyli z pasjonatami. Z ludźmi, którzy potrafią cieszyć się z drobnostek, mają w sobie dziecięcą  radość, entuzjazm, zapał do działania. Od zawsze uważam, że energie się przyciągają, że mając w sobie ten pierwiastek szaleństwa, przyciągniesz do siebie właśnie takich ludzi. Szaleństwo to źródło rozkoszy, znane jedynie szaleńcom.  Przez rok istnienia marki Prepostevolution, poznałem na swojej ścieżce wielu wspaniałych artystów. Nie sposób wymienić ich wszystkich, ale uwielbiam pracować z Marcinem Ciepieniakiem, fotografem, który nie boi się improwizować, który nie musi ustalać scenariuszy sesji, by zrobić arcydzieła. Działa. Anektuje przestrzeń. Improwizuje. Wyczarowuje kadry w miejscach, których  większość nie dostrzega.  Uwielbiam ludzi tego pokroju. Coraz mniej takich pozytywnych świrów na tym świecie, ale przez to, że nie ma ich tak dużo, są tym bardziej wartościowi. 

QQ: Czy moda wymaga większego poświęcenia od muzyki? Czy miewasz momenty przestoju, jakiegoś twórczego marazmu, chwile, w których masz ochotę wszystko to rzucić i wyjechać do.. np. Azji? 

M:  Nie ma dziedziny sztuki, która nie wymagałaby poświęcenia. Tego nie da się wartościować. Każda dziedzina sztuki, niezależnie czy to moda, czy muzyka, czy jakakolwiek aktywność człowieka, jeśli ma być sztuką przez duże S, wymaga absolutnego poświęcenia, masy pracy, środków. To oczywiście zżera od środka, artyści i ich specyficzny sposób patrzenia na świat, nadwrażliwość sprawia, że czują więcej, przeżywają mocniej, zadają sobie pytania, na które często nie znajdują odpowiedzi. Żyją na maxa. Serce pompuje krew bez ustanku, tłocząc w krwioobieg, nie tylko krwinki, ale i wątpliwości, strach , euforię, cały wachlarz emocji. Takie życie nie jest łatwe, stąd często masz potrzebę ucieczki, oderwania się od rzeczywistości, zamknięcia się w bezpiecznym miejscu. Jedni znajdują to w środkach odurzających, narkotykach, a inni, tak jak ja, w podróżach, które pozwalają się zresetować i nabrać sił. Domyślam się, że pytacie o moją czteromiesięczną wyprawę z plecakiem po Azji Południowo - Wschodniej? Tak, to był reset. Po śmierci taty, musiałem odreagować, przestać myśleć, Azja dała mi tą możliwość. Ale to temat na zupełnie inną historię.  

QQ:  Czy ostatnia podróż do Indii wpłynęła na Twoją wizję świata i przełożyła się na proces twórczy? 

M: Zdecydowanie, bo zostaliśmy z żoną okradzeni i wraz z plecakiem zginął mój terminarz koncertów.  To mocno dało mi się we znaki. Moja wizja świata raczej jest stałą i spójną oceną, uważam, że świat jest piękny, ludzie są piękni, niezależnie od szerokości i długości geograficznej. Wszystko jest kwestią energii wysyłanej w świat. Nie oczekuj, że los ześle ci dobro, jeśli nie niesiesz go w sobie.  

QQ: Gdybyś mógł zrobić wszystko, spełnić teraz każdą zachciankę, miał czarodziejską różdżkę albo złapał złotą rybkę, jakich zmian dokonałbyś w swoim życiu? 

M: Boję się, że moja odpowiedź Was zawiedzie, ale nic bym nie zmienił w swoim życiu. Popełniłem wiele błędów, miałem kilka życiowych zakrętów, kilka razy wyrzygałem się samym sobą, miałem dosyć siebie, ale wszystko to doprowadziło do tego, że dziś wiem kim jestem, czego pragnę, o co powinienem walczyć, co poprawić. Jestem zakorzeniony. Ugruntowany. Nie tak łatwo mną wstrząsnąć, nie przypominam chorągiewki na wietrze, mam swoją drogę, może i nie łatwą ale pełną satysfakcji. I to mnie napawa dumą. 

QQ: Wychodzi na to, że jesteś spełnionym, szczęśliwym trzydziesto ośmio latkiem :) 

M: Tak! 

QQ: Marzenia Marcina Urzędowskiego? 

M: Mam masę marzeń i wiele determinacji by je spełniać. Ale przede wszystkim pragnę być sobą,  pragnę pozostać szczęśliwym mężem, muzykiem, projektantem. Wiele osób, które spotykam na swojej drodze, pojawiają się na na niej na chwilę, robią niemałe zamieszanie i znikają niepostrzeżenie, wiele osób okazuje się ostatecznie szujami, niegodnymi zaufania, ale cieszę się, że w moim życiu jest garstka osób, które są przy mnie zawsze, ilekroć ich potrzebuję. To dodaje mi sił, ilekroć zwątpię. Niesamowite wsparcie dostaję od mojej żony - Eweliny, która jest moim największym przyjacielem, najlepszą kochanką, powiernikiem, kompanem przygód.  Jeśli miałbym głośno nazwać moje marzenia - marzę, by tego nie stracić. By pozostać przyjacielem dla przyjaciół, muzykiem dla muzyków, twórcą mody dla wszystkich, których ta moda pociąga. A nade wszystko marzę, by pozostać zdrowy. Nic cenniejszego na świecie nie ma, o czym przekonałem się wracając z Indii, ale to także temat na zupełnie inną rozmowę … 

Dziękujemy za rozmowę; redakcja QQmodels :) 

Galeria prac, których współtwórcą jest Marcin Urzędowski.


Modelka: Paulina Kobylarz, 
Zdjęcie: Okiem Kruka. 
Stylizacja: Prepostevolution 




Modelka: Melissa Hauke, 
Zdjęcie: Okiem Kruka, 
Stylizacja i makijaż: Prepostevolution




Modelki: 
Paulina Kobylarz, 
Lene Outinen, 
Zdjęcie: Okiem Kruka, 
Stylizacja i makijaż: Prepostevolution




Modelka: Kamila Kamińska, 
Stylizacja: Prepostevolution
Makijaż: Klaudia Wypiór




Modelka: Revena, 
Zdjęcie: Scatty Creative, 
Stylizacja: Prepostevolution


Zdjęcie : Robert Grażdan Knaź, 
Model: Ewa Rowińska-Synówka, 
Metaloplastyka: Marek Leśniak, 
Styl. Cocaine78 & Marcin Urzędowski
Obróbka zdjęcia: Scatty Creative, 
Lalki: Zofia Zaporowska / Sophie‘s Creepy Dolls


Zdjęcie : Robert Grażdan Knaź, 

Model: Ewa Rowińska-Synówka, 

Metaloplastyka: Marek Leśniak, 
Styl. Cocaine78 & Marcin Urzędowski,  
Obróbka zdjęcia: Scatty Creative,  
Lalki: Zofia Zaporowska / Sophie‘s Creepy Dolls


Zdjęcie : Robert Grażdan Knaź, 
Modelka : Revena, 
Stylizacja: Prepostevolution




Model : Marzena Bołaszewska, 
Zdjęcie: Marek Marzejko , 
Stylizacja: Prepostevolution




Modelki: 

Ilona Pawłowska i Paulina Neznal, 
Zdjęcie: Foton Krystyn, 
Stylizacja: Prepostevolution


Modelka: Storm,  
Zdjęcie: Sebastian Przybylski, 
Stylizacja: Prepostevolution 




Zdjęcie : Jolania fotografia 

Makijaż : Julia Korol 

Styl: Prepostevolution 

Modelki: 
Tamara Elżbieta Behler, 
Julia Korol,  
Patryk Jaworski,  
Sylwester Trębiński, 
Jacob Urbanowicz


Modelka: Anja
Orthodox ,
Zdjęcie: Kinga Dziwota
Makijaż: Kinga Dziwota, 
Stylizacja: Prepostevolution




Zdjęcie : Marcin Smoliński 
Makijaż : Julia Korol 
Model: Tamara Elżbieta Behler


Modelka: Alona
Zozulia, 
Zdjęcie: Artur Kowalski, 
Makijaż i stylizacja: Prepostevolution




Modelka: Lene
Outinen, 
Zdjęcie: Artur Kowalski, 
Stylizacja: Prepostevolution




Modelki: 
Agnieszka
Brzezińska, 
Monika Śniegucka, 
Zdjęcie: Photo Magic Art, 






Fryzura: Barbara Sędłak i Ewelina Brożek 
Makijaż : Patrycja Błaszczyk. 
Modelka:  Kamila Wardzała. 
Zdjęcie Jakub Lichorobiec 
Stylizacja: Prepostevolution 
Photo Edit - Scatty Creative 


Modelka: Caprice
Castillo, 
Zdjęcie: Jolania Fotografia, 
Makiajż: Julia Korol, 
Stylizacja: Prepostevolution






Zdjęcie : Wojtek Biały 
Model: Julie Goyé Dogan 
Stylizacja : Prepostevolution
Makijaż Katarzyna Danielewicz


Modelki: Monika Śniegucka,  
Magdalena BiraStorm, 
Zdjęcie: PhotoMagicArt 
Makijaż: Magdalena Bira 

Materiały nadesłane : Marcin Urzędowski


Zdjęcie : Piotr Herenda 












Komentarze (0)

  • Kinga Dziwota 2018-09-16 godz. 19:39:52

    Świetny wywiad ze stylistą, z którym dane mi było kilkakrotnie współpracować. Jak zauważył Marcin, podobne energie się przyciągają, co daje magiczne efekty, zarówno w rozwoju, jak i samych dziełach, cóż inaczej po prostu nie zagra. Więcej takich wywiadów, daje to lepiej poznać osobę, z którą się pracuje:)

  • Marcin Urzędowski 2018-09-17 godz. 10:36:52

    @Kinga Dziwota bardzo mi miło :) Jak już sobie tak wybornie słodzimy online, to pragnę napisać, że zrobiłaś niesamowite postępy w fotografii przez ostatni rok, odkąd Cię obserwuję i cieszę się, że mieliśmy niejedną już okazję współpracować bo zdjęcia robisz coraz bardziej magiczne :)

Zaloguj się aby skomentować